sobota, 24 sierpnia 2013

Facebookowa reklama :-)

poniedziałek, 15 lipca 2013

Chwila... chwila...

Dawno na blogu nie byłam, obecnie bardziej "żyje" profil na facebooku. Dzisiaj postaram się to zmienić.
Właśnie rozpoczęłam 38 tydzień ciąży, czyli zostały nam już tylko 2 tygodnie do porodu (jak dobrze pójdzie). Mam mnóstwo energii, świetne samopoczucie, tryskam humorem i entuzjazmem (i nie piszę tego ironicznie). Ciągle zastanawiam się jak to jest do końca z tymi treningami i ćwiczeniami w czasie ciąży... Nie mówię tutaj tylko o spacerkach i basenie ale o konkretniejszych wyzwaniach. Przyznam się, że przez cały okres trwania ciąży nie zrezygnowałam z ruchu, ba, nawet teraz mi to nie w głowie... No właśnie ale czy dobrze? Może czas trochę odpuścić... Ale, ale... intuicyjnie czuję, że jest dobrze, że pomaga, że świetnie się czuję więc czemu niby rezygnować? Oczywiście, zaznaczam, że wielkość mojego brzucha nie jest jakaś powalająca więc nie ogranicza on mi zbytnio mobilności. W 33 tygodniu zrezygnowałam już z biegania, taką mieliśmy umowę z Mężem, że po uczestnictwie w II Biegu Piastów Śląskich (9.06) przeciw białaczce na 10km 700m przestanę do końca ciąży, i słowa prawie dotrzymałam (dwa razy je złamałam ale na krótkich dystansach - 3km). Hmmmm... moim uzależnieniem jest chyba pot, nie potrafię tak poćwiczyć, żeby się nie spocić... Jak się nie spocę to mam wrażenie, że coś na pół gwizdka "odwaliłam". Zaczęłam przeszukiwać internet w celu znalezienia jakichś informacji na temat wysiłku fizycznego w ciąży, na polskich stronach znalazłam te same teksty, wytarte slogany, żadnych uzasadnionych stanowisk ani chociażby tak zwanych "świadectw" dobrych i złych stron uprawiania sportów w ciąży. Natomiast już na stronach anglojęzycznych takich informacji jest o wiele więcej i są bardziej rzetelne. Znalazłam informacje o kobietach, które do końca ciąży uprawiały CrossFit i ani im ani dzieciom nic nie było, wręcz przeciwnie dzieci rodziły się duże, silne, spokojniejsze... I bądź tu mądry... Moja "ciążowa" przygoda powoli dobiega końca, dylematy z tym związane niedługo same się rozwiążą, ale chciałam trochę także pomóc innym kobietom, które będąc w tym pięknym stanie nie będą chciały rezygnować z siebie i własnych pasji...
Po ciąży, gdy zostaje już tylko wspomnienie po brzuszku, przychodzi czas na macierzyństwo, a tutaj wydaje się mi, że wystarczy dobra organizacja czasu, pomoc Męża i można dalej się rozwijać w temacie sportu. Wystarczy chcieć! Jak umysł chce to nie szuka wymówek tylko rozwiązań!
A dla zainteresowanych tematem podam niżej link do artykułu na polskiej stronie, który trochę mnie podniósł i dał nadzieje, że jednak coś w tym temacie zaczyna się u nas zmieniać!



poniedziałek, 27 maja 2013

Trochę inspiracji i postanowień

Dawno nic nie pisałam, ojjj dawno :-) Już to zmieniam! Właśnie w tym momencie.
Zaczynam 31 tydzień ciąży, do rozwiązania coraz bliżej, trzeba trochę kumulować siły, podobno poród można porównać do maratonu (jeśli chodzi o wysiłek). Coraz częściej zastanawiam się jak to wszystko się poukłada po rozwiązaniu. Doszłam do wniosku, że trzeba mieć choć prowizoryczny plan rozpisany na "po". Po urodzeniu na pewno nie będę miała tyle czasu wolnego, który będę mogła poświęcić na przeglądanie zasobów internetu w celu poszukiwania różnych fitness inspiracji. Założyłam sobie, że jak tylko moje ciało i umysł dojdą do siebie po tej burzy hormonalnej, zakończy się okres tzw."połogu" (ok.6-9tyg. po porodzie) wracam z pełną siłą do trenowania. Na początku pewnie jakieś dłuższe wyjścia z domu na siłownię albo na inne zajęcia fitness pewnie odpadną, bo nie wiadomo będzie, kiedy Mała Istotka zrobi się głodna itp. itd. i nie wiadomo czy na początku będę chciała co innego robić niż tylko patrzeć na Nią :-) A jednak jak się przygotuje chociaż prowizoryczny plan, tego co można poczynać w domu to już połowa sukcesu za mną ;) Wolę się przygotować na niewiadomą i mieć czego się chwycić przy spowolnionych obrotach energii. 
Oczywiście czytając, szukając, szperając natrafiłam przez przypadek na coś takiego jak Fitness Blender, nazwa nie zachęciła, ale weszłam na ich kanał na YouTube i oczywiście oszalałam! Taki wybór! ładnie, czysto nakręcone, zegar odmierzający czas, licznik kalorii, dobór ćwiczeń! Wszystko na tak póki co! Jeden problem, że są to zestawy ćwiczeń o dość wysokiej intensywności, więc nie mogę spróbować sobie póki co tego :-) musi to poczekać na za 2 miesiące (no ciut dłużej)... ale, ale tak kusi, żeby spróbować... wdech, wydech - muszę ochłonąć z emocji i dać dojść do głosu zdrowemu rozsądkowi! Nie chodzi tylko o mnie!
Zamieszczam Wam link do filmiku, jak ktoś spróbuje może podzielić się opinią :-)
Jeszcze mała uwaga, żeby nie było, że w tym końcowym okresie ciąży nic nie robię! Robię! Ćwiczę z Ewą z ostatniej shape'owej płyty, jak dla mnie intensywność idealna, trochę się spocę, nawet nie zdążę się spocić, a tętno nie skacze wyżej niż 150. Jak dla ciężarnej mnie bomba :-) 
Znalazłam jeszcze na YouTube (oczywiście) kanał Pani Angeliki Pióro z zestawami ćwiczeń dla ciężarnych. Sama Instruktorka niedawno urodziła dziecka i namawia wszystkie przyszłe mamy do niezaprzestania ruchu
Oprócz zestawów dla ciężarówek na jeszcze inne, może komuś się spodoba i przyda. Tutaj akurat kilka pozycji "przećwiczyłam" i polecam serdecznie!
Moja dieta w dalszym ciągu zdrowa, nie mam za wiele zachcianek (czasami coś słodkiego, ale pozwalam sobie tylko na weekend w umiarkowanej ilości, np. gofr z bitą śmietaną i malinami w sobotę). Dużo warzyw, ciemnego makaronu, razowca, kasz... Trochę ryb (jakoś ciężko idzie mi mimo wszystko jedzenie tych żyjątek), strączki, nabiał. Same pyszności! I od ok. 4 tygodni nic nie przybyło mi na wadzę, ba, nawet 0,5kg gdzieś uciekło mimo, że Mała robi się coraz większa i cięższa. Bilans jest taki, że zaczynam 31 tydzień i mam na plusie 9,5kg i waga stoi, mimo że apetyt normalny i porcje obfite, ćwiczenia o wiele mniejszej intensywności... No natura wie co robi (chyba) ;) 
Aaaaaaa... jeszcze jedno chodźcie tutaj jeśli macie ochotę https://www.facebook.com/lovingfit.blog?ref=hl na mój facebookowy profil. Tutaj dość systematycznie zamieszczam wpisy.

poniedziałek, 13 maja 2013

Trening dla początkujących

Zostałam ostatnio poproszona o małą pomoc i podpowiedź w kwestii co ćwiczyć. Trening ma być dla bardzo początkującej, która miała już coś kiedyś do czynienia ze sportem ale bez większych rewelacji. Od dłuższego czasu formą aktywności fizycznej są spacery z dzieckiem i zabawa :-) Celem jest podniesienie ogólnej sprawności i wzmocnienie ciała. Dziennie czas przeznaczony na ruch to ok. 30 min. 
Chęci i zapał są więc zaczynamy!
Po pierwsze polecam pokochać bieganie :-), 2 razy w tygodniu wystarczy czysty biegowy trening (cardio).
Wyjść na powietrze, zrobić krótką rozgrzewkę (jak w szkole na lekcji wfu), kilka pajacyków, podskoków,  skrętów tułowia, pokręcić biodrami, rozgrzać kolana i... zacząć biec. Na początku przez okres 30 min bieg przeplatać z marszem, z czasem stopniowo wydłużać czas biegu a skracać czas marszu, aż dojdziemy do momentu, gdzie trzydziestominutowy bieg nie będzie dla nas problemem!
Po drugie poćwiczyć siłowo w domu! Nie trzeba mieć wcale żadnego wyszukanego sprzętu, wystarczy nam ciężar i opór własnego ciała! Polecam taki oto zestaw ćwiczeń, który można modyfikować, zwiększając z czasem ilość powtórzeń. Zestaw składa się z 7 ćwiczeń, które angażują całe ciało. Po każdym wykonanym ćwiczeniu, wykonaniu jednej serii danego ćwiczenia, robimy sobie odpoczynek co najmniej dziesięciosekundowy ale nie dłuższy niż 60s, i przechodzimy do kolejnego ćwiczenia. Po wykonaniu wszystkich ćwiczeń, możemy powiedzieć, że skończyliśmy jeden obwód. Początkującym polecam zrobienie maksymalnie dwóch obwodów tych ćwiczeń. Z czasem będzie można to zwiększać. 
A zestaw treningowy wygląda następująco (dla ułatwienia podaje linki do filmów z ćwiczeniami):

1. WYKROKI (10-15 razy na każdą nogę)

2. POMPKI (na początek damskie) (10-15 razy)

3. BUŁGARSKI PRZYSIAD (10-15 razy na każdą nogę) 
http://www.youtube.com/watch?v=gDkI_pR8rXg bez obciążenia oczywiście na razie ;)

4. PRZECIWNE BRZUSZKI (10-15 razy)

5. PRZYSIAD NARCIARSKI 
Stan oparty plecami o ścianę, stopy znajdują się ok. 30 cm od ściany, opierając się plecami o ścianę obniż ciało o ok. 5 cm i wytrzymaj 20 sekund. Po upływie tego czasu od razu obniż ciało o kolejne 5 cm i wytrzymaj 20 sekund, po tym czasie znów obniż ciało o kolejne 5 cm (postaraj się, żeby kolana były troszkę wyżej niż główka kości biodrowej (kolana mają nieco mniejszy kąt niż 90 stopni), wytrzymaj kolejne 20 s. Jeśli nie dasz rady skróć czas do 10-15 sekund w każdej fazie.

6. POMPKI WĄSKIE
Początkującym polecam oprzeć kolana na podłodze, jak to miało miejsce w pompkach

7. PLANK czyli DESKA (ok. 20sekund)

Po skończonym obwodzie (obwodach) pospaceruj chwilę ok. 2-3 min. w celu ochłodzenia organizmu. Następnie zrób krótką serię rozciągającą mięśnie (ok. 5 min). Dzięki temu rytm serca jak i temperatura ciało powoli wrócą do normy.

Gotowe!! Możecie być z siebie dumni :-)
Polecam na początek, dla ambitnych, jeden dzień ćwiczeń siłowych (powyższy trening), a na drugi bieganie, trzeci dzień wolny, czwarty dzień znowu trening, piąty dzień bieganie, szósty dzień trening i siódmego dnia odpoczywamy!
POWODZENIA!!


wtorek, 7 maja 2013

Dieta bezmięsna? Ciąża i sport?


Przeglądając różne portale można natknąć się na artykuły związane z dietą dla osób czynnie uprawiających sport, o diecie kobiet w ciąży nie wspominając, bo jest tego nieograniczenie dużo! Ale co gdy ktoś jest w ciąży i jeszcze do tego ciągle uprawia sport (w mniejszych dawkach) oraz nie jada mięsa? Hmmmm.... I tutaj zaczyna się problem. Od blisko 10 lat nie jadam mięsa (nabiał owszem), od pewnego czasu także odrzuciłam ryby, jednak w trakcie ciąży musiałam je znów lekko wpleść w swoją codzienną, żywieniową rutynę (słabe wyniki badań krwi). Po ciąży znów ryby pójdą w odstawkę... Od wielu lat uprawiam amatorsko różnego rodzaju sporty, i nie zauważyłam aby dieta bezmięsna wpływała negatywnie na mój organizm, wręcz przeciwnie, zawsze miałam więcej energii od swoich rówieśników, nie miałam nadwagi, po odstawieniu mięsa wszystkie problemy z cerą trądzikową odeszły w niepamięć... Przez ostatnie kilka miesięcy zanim zaszłam w ciążę (i na jej początku) intensywnie biegałam (4-5 razy w tyg. po ok. 10km) nie jedząc nic co miałby coś wspólnego z mięsem. Organizm radził sobie bardzo dobrze (nie mam na celu namawiania kogokolwiek na zmianę diety, ale na chwilę refleksji). Oprócz biegania były inne formy ruchu jak body shape, zumba, joga, rower. 
Większość osób mnie otaczających bardzo negatywnie reagowała na fakt, że jako osoba niejedząca mięsa i uprawiająca ciągle sport jestem w ciąży i nie mam zamiaru zbytnio zmieniać swojego menu...
Ale cóż nasze życie to ciągła walka ze stereotypami (póki co wygrywam).
Przygotowałam dla siebie i dla Was kilka punktów dotyczących żywienia wegetarian, które ma na celu zwiększenie masy mięśniowej i budowa mięśni (oczywiście wszystkie te punkty śmiało mozna podciągnąć pod dietę ciążową, gdzie budowa nowego człowieczka w nas jest niezwykle istotna):

1// Dostarcz organizmowi odpowiednią ilość kalorii - jeśli twoje ciało nie będzie odpowiednio odżywione w kwestii białka, jakiekolwiek braki będzie uzupełniał tym ekstra białkiem, który miał na celu budowę mięśni.

2// Jedz dużo owoców i warzyw - prócz wysokiej jakości pożywienia doskonale chronią twój organizm przed infekcjami i budują system odpornościowy.

3// Pamietaj o ciecierzycy i roślinach strączkowych - to twoje główne żródło białka jak również węglowodanów szczególnie jedz je przed intensywnym treningiem.

4// Używaj kaszy Quinoa zamiast ryżu - posiada wyższą zawartość pełnego białka w stosunku do brązowego ryżu, wspomaga budowę mięśni.

5// Korzystaj z suplementów  proteinowych z białek jaj (wegetarianie) lub soi (weganie), gdyż są niezbędne w codziennej diecie sportowca.

6// Staraj się unikać produktów wysokoprzetworzonych - fakt stosowania diety wegetariańskiej nie oznacza, że możesz jeść wszelkie chipsy, orzeszki w czekoladzie etc. Twoje pożywienie musi być przede wszystkim zdrowe.

7// Utrzymuj treningi intensywne i krótkie to uchroni cię przed utratą masy mięśniowej, a ciało pobierze siłę z protein w innym wypadku musisz je uzupełnic podczas długiego treningu.

8// Pamiętaj, aby twoja dieta była zróżnicowana, by dostarczyć organizmowi odpowiednich substancji odżywczych. Skupiając się dla wygody na tych samych elementach diety, możemy zubożyć nasz organizm.

9// Poszukaj w sklepach Tempeh - to wymyślony w Indonezjach produkt odpowiednik mięsa, produkowany z fasolek soi poddanych fermantacj, a następnie sprasowanych do postaci ciasta. Świetne źródło protein i witamin.

10// Jeśli zdecydujesz się na lacto-ovo-veggi odmianę wegetarianizmu znacznie zwiększysz zakres swojej diety. Dostarczając organizmowi jaja, mleko, sery, jogurty dbasz o swoją masę mięśniową. 

11// Kolejny produkt to wszystkie rodzaje orzechów, doskonałe źródło długotrwałej energii. 

12// Siemię lniane, orzech laskowy i olej lniany to twój wybór w dostarczaniu niezbędnych kwasów tłuszczowych.

13// Używaj Masła Orzechowego - zwiększa ilość kalorii w diecie i buduje masę mięśniową.

14// Najlepszym dostawcą żelaza do organizmu jest mięso - jeśli z niego rezygnujesz pamiętaj o suplementach. Dzięki nim nie będziesz tak szybko się męczył podczas treningu.

15// Jedz dużo brokułów i szpinaku - doskonali dostawcy wapnia - oprócz nich można też pomyśleć o suplementacji.

Dobra, wystarczy tego bo brzmi to trochę jak tłumaczenie się :-)
W ramach oględzin żywieniowych:
-śniadanie - płatki owsiane, banan, orzechy, mleko ryżowe
-II śniadanie kanapka z żółtym serem, szpinakiem i dorszem\
-obiad - kasza pęczak z kiełkami i zielone szparagi gotowane na parze 
-kolacja (?) jeszcze nie na nią pora ale pewnie coś lekkiego i pożywnego 
Przed kolacją jeszcze trzeba "zaliczyć" pierwsze zajęcia w szkole rodzenia, krótki trening ok. 45 min. i dzisiaj odpoczynek od squatów (wczoraj było ich aż 140! jutro 150 itp.itd.).
W niedziele mój Małżon poćwiczył ze mną chwilę 30 min. trening funkcjonalny i lekko się przeraził ilością potu na swoim ciele i lekkimi zakwasami na dzień następny. 
Przy kolejnym wpisie zrobię krótką rozpiskę tego co ćwiczę z obrazkami :-) Będę miała swój wirtualny obrazkowy dzienniczek :-)
P.s. 28 tydzień w talii 80cm i waga ok. 62kg (ok. 9kg na plusie) a Jaśmina waży 1092g i ma dużą główkę ;) która uciska coraz bardziej mój pęcherz :-) Jak to się dzieje, że takie małe istotki potrafią tak mocno kopać?!
P.p.s. 9 czerwca w mojej mieścinie Fundacja Rozwój organizuje II Bieg Piastów Śląskich "Przeciwko Białaczce" http://brzegwbiegu.pl/ będzie to chyba ostatni taki bieg mój i Jaśminy przed porodem (termin mam na koniec lipca), rekreacyjnie, bez wyścigów, towarzysko wręcz pobiegniemy :-) trzymajcie na nas kciuki!          

piątek, 3 maja 2013

Deszczówka nie majówka



A miało być tak pięknie... a za oknem ciągle pada! Ehhhh... trochę energii i entuzjazmu uchodzi z człowieka patrząc za okno! Ale nie ma co! Trzeba szukać inspiracji nie tylko na zewnątrz! Dzielnie ćwiczyłyście od niedzieli? Nie było mnie długo ale tak to już jest, że większość narzeka na brak czasu i ja się nie wyłamię w tym momencie jakąś inną wymówka :-) 
Muszę przyznać sama przed sobą, że jestem dumna z siebie i swojej wytrwałości! Mimo tego, że brzuszek coraz większy (ale jeszcze nie ogromny) ciągle znajduje chęć do ćwiczeń! Polecam gorąco każdemu! :-) Uwzniośla! Ostatnio zajęłam się śledzeniem - póki co - poczynań niejakiej Zuzany Light . Obserwuje nie  ćwiczę bo znając siebie od razu dałabym się ponieść energii i zaczęła wszystko wykonywać. Forma jej ćwiczeń podobna jest to formy jaką Ewa Ch. przyjęła z tą różnicą, że Zuza jest bardziej hard! No i jak dla mnie bardziej motywująca! Taka harda baba :-) Ewa raczej w delikatność bardziej ubrana (nie mówię o treningach). A ja lubię tak ciężko, po męsku! Burpees z pompką a nie tylko wyrzut nóg w tył i wyskok! Co ja będę tutaj pisać, jak kogoś zainteresuje Zuzana to polecam odwiedzić jej kanał na yt http://www.youtube.com/user/ZuzkaLight?feature=watch znajdziecie tam wszystko, od różnorodnego treningu po porady dietetyczne i nieschodzący uśmiech z jej twarzy :-)
W związku z Zuzą mam poważne plany po ciążowe, gdy moja waga lekko się zmniejszy i obciążenie na stawach nie będzie takie znaczące. Już zaczęłam planować powoli powrót do formy po ciąży (chociaż liczę, że forma tylko nieznacznie spadnie). Ściągam filmiki, robię plany treningowe, które będzie można wykonać w domu przy śpiącym dziecku (na pomoc w sprzątaniu liczę od Męża :*), powoli planuję powrót do pełnoetatowego biegania i chcę w to włączyć treningi siłowe inspirowane Zuzką. Jestem pozytywnie nastrojona i wiem, że jak się chce to żadne przeciwności nie pokrzyżują nam planów! Nie ma żadnych wymówek! Na szczęście na mojego Maćka w tej kwestii można liczyć! :-) Postaram się go namówić, żeby czasem poćwiczył ze mną Zuzkę ;) Bo z bieganiem może być gorzej, on ma swój mały rower :-) no i skatepark :D 
Ostatnio coś z jedzeniem mam problemy, w tym sensie, że jakoś niezbyt mocno dopisuje apetyt, znaczy się jest ale 3-4 posiłki dziennie to max... I to małe... Ale najwidoczniej organizm mój i Jaśminy nie potrzebuje za dużo. Ciągle staram się, żeby dieta była bogata w warzywa przede wszystkim! Owoce też, ale raz dziennie raczej! Dużo złożonych węglowodanów, brązowy ryż, kasze, ciemne pieczywo, pestki dyni i słonecznika, zielenina. Dużo nabiału i wody mineralnej :-) Ciekawe jak tam moje wyniki badań, dowiem się w poniedziałek :-) 
Mam już za sobą 12 dni squat challenge, dzisiaj dzień odpoczynku, jutro 120 squatów. 110 robię bez zająknięcia na raz, chociaż pod koniec uda lekko puchą :D
Wczoraj był trening (standard), squat, godzinna joga i chwila relaksu - sauna!! Godzina sauny z mężem świetnie robi! Jaśminie chyba też się podobało (dodam, że przed ciążą i w ciąży systematycznie korzystałam z ciąży i korzystam) bo lekko pukała :-) Jedyna zmiana to taka, że zamiast trzech serii po 15 na górnej półce  są trzy serie po 15 na dolnej ławce, gdzie temperatura jest nieco niższa! 

niedziela, 28 kwietnia 2013

Sprawozdanie :D

Znalazłam chwilkę aby co nieco napisać :-) W ramach małej retrospekcji chciałam powiedzieć, że w czwartek były zajęcia z jogi, wcześniej ogarnęłam swój zmodyfikowany trening inspirowany Ewką i miałam one rest day ze squatem, ale skorzystał na tym mój pies, bo miała długiiii ok. 8km spacer :-) W piątek z kolei razem z psem pojechałyśmy do parku wolności i tempem iście "emeryckim" przebiegłam (przetruchtałam) cały park dookoła, ok. 4km. Pies siedząc w aucie ziajał i dziwnym okiem patrzył, kiedy od razu po bieganiu "odrobiłam" swoje squatowe zadanie. Szybka powrót do domu, póki ciało rozgrzane i hej z treningiem. Wieczorem trzeba było lekko odreagować, w końcu nie samym fitnessem człowiek żyje. Wybraliśmy się do Opola do teatru, na spektakl pt."Mayday 2". Moje wrażenia niekoniecznie były entuzjastyczne po obejrzeniu tej "sztuki". Sam scenariusz był sitcomowy, postaci mało wyraziste, oprócz ojca lokatora głównego bohatera ;) Jednak jestem przyzwyczajona do innego teatru, do teatru, który zostawia widzowi miejsce do własnej interpretacji, nie traktuje widza jak głupka, któremu wszystko trzeba opowiedzieć, tylko traktuje go jako inteligentnego odbiorce. Cóż kolejnym razem bardziej restrykcyjnie dobierzemy repertuar. Jednak, muszę stwierdzić, że i tak lepiej było wyjść do teatru nawet na ten spektakl, niż siedzieć w domu i podobne rzeczy oglądać na szklanym ekranie. Miło jest, mimo wszystko, przeżywać sztukę na żywo. Mój mąż zdecydowanie podzielił moje zdanie.
Sobota... sobota stoi pod znakiem porannej jogi, trochę miałam wrażenie, że nie jestem w stanie dogadać się z częścią grupy, musiałam im wyjaśnić co tak naprawdę chcemy osiągnąć poprzez coraz mocniejszą i bardziej szczegółową pracę nad danymi pozycjami, że nie chodzi tylko o budowanie ciała fizycznego ale przede wszystkim energetycznego. Wytłumaczyć, że dzięki harmonizacji poszczególnych czakr poprzez konkretne pozycje jogi, wykonane prawidłowo i z dużym zaangażowaniem własnym (czasami trzeba przełamać myślenie nie chcę i nie mogę już, gdyż sami budujemy mur wokół własnych możliwości) jesteśmy w stanie również w piękny sposób zharmonizować swoje ciało fizyczne, i na odwrót.

Popołudniu wybraliśmy się z mężem i psem na dłuższy spacer po parku, gdzie co chwilę ktoś biegnąc nas mijał. Powiem szczerze, że ogarniała mnie swojego rodzaju zazdrość i lekki żal, że jeszcze przez jakiś czas muszę odpuścić swoje ulubione zajęcie jakim było wyjście na dłuższe wybieganie, 10-15 km póki co nie jest w moim zasięgu... Za tydzień zaczynam już ostatni trymestr ciąży i coraz wyraźniej widać zmiany, które zachodzą w moim ciele. Najtrudniej jest mi zaakceptować fakt, że nie mam większego wpływu na to co dzieje się z moim ciałem, gdzie gromadzi się tłuszcz, czy zrobią się rozstępy... Jedyne co zostaje to dbać o dietę (i to staram się robić), nawilżać skórę, być aktywną i pozytywnie nastawioną, i liczyć na to, że natura wie co robi. Pewnie jak większość kobiet, które zaszły w ciążę, martwię się jak to będzie po, jak będzie wyglądało moje ciało, jak szybko wrócę do formy i figury sprzed ciąży (jeśli wrócę). Cieszę się, że zawsze byłam uzależniona od aktywności i nawet jak padałam na twarz, to na wysiłek czysto fizyczny mam zawsze zapas energii i to dzięki aktywności czuję się zrelaksowana i wypoczęta. Pomaga też świadomość, że mój Kochany deklaruje, że będzie pomagał i będzie zostawał z Małą jak tylko będę chciała mieć czas dla siebie i na trening oraz bieganie. :-)

Jejju ale się rozpisałam, ale tak to jest jak od rana leżę w łóżku, Mąż zrobił pyszne śniadanie przyniesione do łóżka. Ale trzeba się ruszyć, zrobić coś dla siebie, np. chwilę poćwiczyć ;) później siostra w odwiedziny przyjeżdża i jeszcze trzeba do teściów na niedzielny obiad się wybrać, znaczy grubsza impreza ;) obiad imieninowy :D Achhh te niedziele... Ale sama dla siebie mam przyjemność wiadomość, że mój długi weekend w pracy trwa od poniedziałku do poniedziałku!! Możecie szczerze zazdrościć!
Dużo uśmiechu i radości na ten dzień Wam życzę!!